![[Image: r9U41Vp.png]](https://i.imgur.com/r9U41Vp.png)
Minęły 4 lata odkąd Mariko opuściła rodzinny dom. Wiele zwiedziła, jeszcze więcej doświadczyła. Po tak długim czasie zatęskniła za rodzinnym domem. Będąc przejazdem na terenach Pergrande czasami wypatrywała informacji lub artykułów w prasie na temat rodzinnego biznesu. W końcu byli firmą wiodącą prym w przemyśle górniczym na terenie kraju. Każdy znał ich nazwisko więc pewnie dlatego go nie używała. Chciała spróbować życia na własną rękę i nie wykorzystywać własnych koneksji do osiągnięcia swych celów.
W bramie powitano ją szerokim uśmiechem ze strony strażników, którzy od razu rzucili się do pomocy z bagażem. Zaczęło się zadawanie pytań na temat tego co robiła, gdzie podróżowała. Zwykły przejaw ciekawości. Mariko znała wiele z tych osób kiedy była jeszcze dzieckiem. Byli dla niej niczym rodzina.
Kiedy otworzyły się drzwi do posiadłości pierwsza wybiegła matka dziewczyny. Bez słowa przytuliła ją a po jej policzku spłynęła jedna łza.
- Witaj w domu. - powiedziała cicho, jednocześnie powstrzymując się od dalszego płaczu.
- Mariko! - usłyszała z góry dziecięcy krzyk. Na szczycie schodów stał jej młodszy brat. Jego głos poniósł się echem po całym domu. Powstało spore poruszenie wśród obecnych w budynku.
Wszyscy przywitali ją z ogromną dozą miłości. Nawet ojciec, który był ogromnym przeciwnikiem jej wyruszenia w podróż. Z okazji przyjazdu Mariko odwołano resztę biznesowych spotkań tego dnia i zarządzono wystawny obiad.
[hide="3"]
Magia Ziemi - Poziom I - Trening Przyśpieszony
![[Image: liwjc4clylv51.gif]](https://i.redd.it/liwjc4clylv51.gif)
Następnego ranka wyszła na tyły posiadłości. Chciała w spokoju potrenować i jednocześnie nie wyrządzić żadnych szkód. Jako posiadaczka magii ziemi musiała ćwiczyć z dala od innych ludzi oraz budynków. Wtedy miała pewność, że nie wyrządzi nikomu krzywdy. Niestety na terenie posiadłości zawsze kręcili się pracownicy kopalni lub służba. Dlatego Mariko zaczęła od lewitacji drobnych kamyków dookoła siebie. Od czasu do czasu miotnęła jednym czy dwoma w wybranym kierunku. Za cel obrała sobie jedną ze skrzyń stojącą nieopodal.
- Mariko. Może potrzebujesz partnera do treningu? - usłyszała matczyny głos za plecami. Kobieta stała nieopodal i zbliżała się powolnym krokiem. Nie miała na sobie jednej z tych wystawnych sukien, które nosiła na co dzień. Tym razem ubrana była w nieco inny sposób. Luźna, wygodna koszulka i spodnie. Mariko uniosła jedną brew nie wiedząc co myśleć o tej sytuacji.
- Nie zapomniałaś jak to się robi? - spytała matkę uśmiechając się pod nosem. Z tego co pamiętała to kobieta odpuściła karierę maga na rzecz bycia żoną, matką i współwłaścicielką rodzinnego biznesu.
- Kochanie... Odziedziczyłaś po mnie magię ziemi. Jak się okazało... Twoje rodzeństwo także. Pomyśleliśmy z tatą iż można to wykorzystać podczas prac w kopalni. Dlatego wróciłam do regularnych treningów. - wyjaśniła pokrótce sytuację po czym okrążyła swoją córkę i stanęła kilka metrów dalej. Kątem oka zerknęła na leżący kamień a ten się uniósł i poleciał w stronę Mariko. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i uchyliła się szybko po czym rzuciła matce spojrzenie pełne zaskoczenia ale również radości. Zaczęły lewitować skały walające się wszędzie i miotać nimi w siebie. Dziewczyna była w szoku widząc zaskakująco dobrą kondycję swej matki.
![[Image: tumblr_ny7jb04iCG1u16sito1_500.gif]](https://64.media.tumblr.com/31aa3594b524cd732a383ec3fea7e144/tumblr_ny7jb04iCG1u16sito1_500.gif)
Kilka kamieni sięgnęło Mariko tworząc na jej ramionach siniaki. Nie oszczędzała jednak swojej przeciwniczki tylko dlatego iż była to jej własna matka. Wiedziała, że ta nie będzie się z nią cackać. Nie należała do takich kobiet. Mieli też domowego medyka, który zajmie się ich ranami po tym treningu. Ewidentnie można było zauważyć iż wspólnie spędzony czas dawał kobietom ogrom satysfakcji. Mariko była zachwycona faktem iż jej mama ponownie odkryła radość z używania magii.
Akcept by Vincent
- Mariko pokaż na co Cię stać! - dało się usłyszeć z oddali. To jej młodsi bracia właśnie zmierzali w tym kierunku. Zatrzymali się jednak kawałek dalej aby nie oberwać rykoszetem. Ich dopingi i krzyki sprawiły, że zewsząd zaczęli schodzić się pracownicy, którzy krzątali się po posiadłości. Rodzicielka widząc to przerwała sparingo-trening i gestem ręki odgoniła ludzi do pracy. Młodsi bracia podbiegli przybijając żółwika ze starszą siostrą.
- Wow. A z nami potrenujesz później? Mama nie pozwala nam trenować bez niej. - zapytał Shiro składając dłonie w proszący gest charakterystyczny dla dzieci. Kątem oka spojrzał w kierunku mamy, która to skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Nie pozwalam wam trenować beze mnie ponieważ to niebezpieczne. Muszę mieć was na oku. - odpowiedziała po czym odwróciła się na pięcie i zaczęła maszerować w kierunku gmachu posiadłości.
- Świetnie się spisujesz Dziecko. - powiedziała na odchodne spoglądając przez ramię w kierunku Mariko. Ta uśmiechnęła się tylko i kiwnęła przytakująco głową. Bracia już ciągnęli ją do ogrodu więc wyglądało na to, że to już koniec treningu.