![[Image: pEvn3tv.png]](https://i.imgur.com/pEvn3tv.png)
![[Image: zUS48wT.png]](https://i.imgur.com/zUS48wT.png)
– Będę zmuszony trenować bez Ciebie – syknął do swego brata, przeplatając złoty, zdobiony pas między biodrami. Był gotów ruszyć poza masywną Świątynię, wprost na treningowy plac położony wśród okalających pustynię skał.
[hide="4"]
– O tyle dobrze, że Starsza nie potrafi dobrze zabezpieczać biblioteczki – rzucił sam do siebie, docierając do celu. Pozostawiwszy zaś rzeczy gdzieś nieopodal wyschniętego krzaka, przysiadł. Ze wzrokiem utkwionym na czarnych literach pergaminu, podjął lektury. Choć znużenie zamykało powieki, przewertował wszystek informacji. Po kilku godzinach pojął założenia magii. W tym także wyzwalania energii, manipulowania nią i zmieniania kształtu. Wyzwalając własne pokłady wewnętrznej mocy, kreślił w powietrzu kręgi. Ów emanujące czerwienią twory formowały zaś papierowe kwadraty. Połowiczny sukces osiągnął, gdy wyżej wymienione czynności przychodziły mu bez trudu.
– Cóż tam ona ględziła, nie pamiętam dokładnie. Faktycznie ni to wytrzymałe, ni to silne. Jak miałbym tym poranić kota, a co dopiero człowieka? – zapytał retorycznie sam siebie, przerzucając złotymi oczyma. Zdegustowany magią, którą przyszło mu poznać, przeszedł do kolejnego etapu. Polegał on na sterowaniu papierem rękoma. Tak, by poszczególne twory mogły wyrządzić w przyszłości przeciwnikowi krzywdę. Niestety na próżno, gdyż magia wydawała się działać jedynie defensywnie. W obliczu jeszcze większego zażenowania potencjałem, które oferowała owa moc, preparował tarcze. Cóż, ponownie nie były one zbyt wytrzymałe, choć tworzyły się całkiem prędko. To już coś, być może przydadzą się do unikania ciosów czy też zaklęć.
– Dobra, cokolwiek... – podsumował koniec końców. W tym samym momencie zza obszernych skał wyłoniła się postać Starszej. Sprawowała ona nadzór nad wszystkim co ważne w Świątyni. Z dziwnym uśmiechem na ustach podbiła do młodziana. Nim jednak ten przybrał postawę obronną (co by odbić jakiekolwiek zarzuty kierowane w jego stronę), ta złapała go za ramię. Zamiast nałożenia kary słownej czy cielesnej, uformowała w ręku papier. Materiał o niebieskiej barwie wydawał się o wiele potężniejszy niźli ten, co wytworzył raczkujący mag. Twór prezentował się wręcz wspaniale. Gest ten stanowił zapalnik dla Lucifera. Uczuł nagły przyrost ambicji.
– Wyruszam – rzucił beznamiętnie, dopychając ostatnią bułkę do torby. Tym samym pożegnał wszystkich ludzi, których znał w Świątyni. Nawet tych, których nie trawił. Albowiem nie szybko będzie dane mu ich zobaczyć. A wróci tu zapewne, nie tylko ze względu na sentyment, lecz również ze względu na moc Seta, która wciąż drzemała w Świątyni i kusiła maga swą potęgą. Kierunek – Ca-Elum.
Akcept by Vincent
![[Image: kMa2MHk.png]](https://i.imgur.com/kMa2MHk.png)