Magia Wiatru - Poziom 1 - Trening Przyśpieszony

Znajdywałem się na dachu jednego z budynków Minstrel, chodziłem po jego krawędzi czasami parząc w dół.
-Śmieszne! ja miał bym być najsilniejszy ?!
Odwróciłem się w kierunku przepaści "A jak spadasz w pustke... to co?!" mój wzrok posiadał jakąś satysfakcje, jakieś uniesienie własną myślą.
-Nie wiem może powinienem skoczyć... to coś się dowiem?!
Swój wzrok skierowałem w stronę nieba, wydawało mi się że zaczął padać deszcz.... zdziwiło mnie to bo ostatnio zaczęły się ciepłe dni. Skierowałem się idąc dalej wzdłuż budynku, w tym momencie również założyłem swój duży kaptur ubrania przez co się przekrzywiłem w bok.
-AAAA!
Zachwiałem się nie mogąc złapać równowagi... zanim się obejrzałem zacząłem kierować się w stronę przepaści "to koniec, czas zwolnił". Zrobiło mi się smutno, czułem się mocno dźgnięty w plecy "Co teraz mam zrobić? ustało... nic nie moge zrobić", zdawać by się mogło umieram. Spojrzałem w stronę ulicy która była pod moimi nogami... "Powinienem wyjaśnić nie wyjaśnione" spadałem coraz bardziej i bardziej. Wydawało mi się że moje życie kieruje się ku końcowi, byłem więc przygnębiony, pomyślałem wtedy "może uda mi się przeżyć". Wszystko stałe się tak żywe, zobaczyłem więcej niż wcześniej i chociaż byłem już dość nisko utkwiło w mojej głowie jedno zdanie "latać...". Skierowałem swoją manę w kierunku swoich nóg, zamknąłem oczy i powiedziałem... jednocześnie wydawało mi się że coś mnie unosi.
-Chciał bym latać! reszta mnie nie obchodzi.

Co zwróciło moją uwagę znajdywałem się w szpitalu, spojrzałem więc na swoje paznokcie... nieco urosły więc musiałem być tam kilka dni. Wbiłem swój wzrok w kierunku otwartych drzwi korytarza "musieli mnie poskładać" pomyślałem powoli rozbudzając oczy i zbierając myśli. Zdecydowany wstać z łóżka zerwałem się do pozycji siedzącej, o dziwo nic mnie nie bolało ani nie czułem żadnych większych zmian. Wstałem z łóżka idąc pewnie w kierunku korytarza "Na 100% powinienem być już martwy... ", dochodząc do drzwi spojrzałem na korytarz. Na mojej sali znajdowało się parę innych osób, jedna osoba czytała nawet książkę magiczną, podszedłem i wyrwałem mu ją z ręki.
-Magia wiatru.... pożyczam na chwile!
Skierowałem się na swoje łóżko i usiadłem na nim wygodnie, otworzyłem książkę i się wczytałem. Zapisane były tam różne zawiłości magiczne, niektóre rozumiałem inne nie... "latać... o to chodzi". Wystawiłem swoją rękę przed siebie, w tym samym momencie jednocześnie patrzyłem na książkę... skupiłem się i uderzyłem wiatrem. Z mojej ręki poleciał cios chociaż bardziej przypominał pchnięcie, uderzył w żyrandol, sam dźwięk zaalarmował pielęgniarkę.
-Taaak!! jestem w stanie korzystać z tej magii.
Zauważyłem że do pomieszczenia wchodzi personel, spojrzałem w kierunku kobiety... po chwili powiedziałem nieco zakłopotany.
-ore oreee?

Byłem właśnie na placu przed szpitalem, wspomnianą księge posiadałem w ręku, postanowiłem ją zatrzymać.
-No co... musze osiągnąć swoje cele dobrze i trafnie.
Skierowałem rękę przed siebie jednocześnie patrząc na kartkę z książki, miałem w zamiarze użyć znów tej samej magii, wydawała mi się bardzo ciekawa. Zacząłem zbierać mane z zamysłem wystrzelenia jej, w jednej ręce... widać było jak moje oczy nabrały żywego koloru. Zauważyłem jak liście trawy poderwały się zarysowując unoszący się kształt, a raczej uderzenie falą wiatru, która była dość skoncentrowana. Odepchnęło mnie lekko do tyłu ale mój wzrok zderzył się w strzelającą w ziemie falą, jak zauważyłem była naprawdę mocna.
Kolejnego dnia stałem nie opodal roztrzaskanej dziury, musiało mi to przynieść szczęście, spojrzałem na nią. Uniosłem swoją rękę ponownie w kierunku swojego wzroku i pomyślałem "wtedy miałem skoczyć... ale to nie ważne, zrobię co mogę", i zacisnąłem rękę. Spojrzałem zdecydowanie przed siebie i przekazałem swoją energie, zacząłem manipulować na poziomie podstawowym, wysłałem podmuch wiatru. Uderzenie było tym razem słabsze jednak nie mogłem się powstrzymać z wysłaniem go z podobnym rozmachem, uderzyło więc w stojący słupek.... jak zauważyłem uległ zniszczeniu. Podniosłem włosy ruchem ręki, widać było w moim spojrzeniu moc... wystawiłem jeszcze raz ręke. Tym razem wyleciało z okolic mojej ręki kilkanaście pocisków, uderzały wszędzie aż upadłem.

Znajdywałem się nie opodal ulicy na której stoi mój dom, zawsze tędy wracałem do domu jak byłem młodszy. Natchnęło mnie to do drobnych przemyśleń, jest to dość ruchliwa ulica i czułem się na niej pewnie. Szedłem wyraźnie wyprostowany kiedy miałem podwinięte rękawy do łokci, zauważyłem w tamtym momencie jakąś grupę dziewczyn. Przechodząc skierowałem w ich stronę jakieś słowa, nie zbyt nad nimi myślałem ale na pewno dźwięczne.
-Chcecie to kupie wam loda.
Zauważyłem że usłyszał to jeszcze jakiś inny chłopak, wydawać by się mogło że zacznę używać magii już teraz. Zaczął iść w moją stronę a więc wyprostowałem się patrząc w jego stronę, zacząłem skupiać pojmowaną przeze mnie mane. Moje białe włosy lekko się uniosły a oczy przeciął tęczowy kolor, w tym momencie wyleciało uderzenie. Zauważyłem że chłopak ten jak uznałem dziwny i oburzony został uderzony niczym śmietnikiem, upadł i odleciał na pare metrów. Odwróciłem się w stronę małolatek i przymrużyłem lekko oczy, spojrzałem na nie i się lekko uśmiechnąłem co miało pozytywny wydźwięk.
-To co idziemy? pogadamy? haha
Niestety nieco je spłoszyła sama walka, nie chciały za bardzo podejść dlatego poszedłem sobie dalej ale humor mi dopisywał. Skierowałem się w kierunku budynku gdzie ostatnio rzekomo spadłem, wydawało mi się to odpowiednim początkiem dnia.

Znalazłem się przed budynkiem tak naprawdę z ciekawości, spojrzałem przez ułamek sekundy do góry i wysnułem wiąski. "niee za wysoko nie możliwe że przeżyłem". Stanąłem w miejscu gdzie miałem teoretycznie upaść i się rozejrzałem, nie widziałem nic ciekawego. Złożyłem ręce skupiając się na magii jednocześnie unosząc się delikatnie, miałem radosny wyraz twarzy. "o tak ja latam to takie uczucie jak wtedy". Skierowałem się w góre powoli unosząc się coraz wyżej, rozglądałem się nieco podniecony aż dotarłem do samej krawędzi. Stanąłem na niej widząc to samo co jakiś czas temu bo zanim nauczyłem się magii, spojrzałem na dół i powiedziałem.
-A ja chciałem skakać, co ja miałem w głowie.


Akcept by Vincent